Co to są siniaki? Dlaczego ta sama woda dla nóg jest gorąca, a dla rąk ciepła? Dlaczego ryby nie zamarzają pod lodem? Dlaczego fale radiowe to fale? I kwestie frapujące wszystkie dzieci, jak to: skąd w pupie biorą się bąki i dlaczego bekamy? Nie powiecie mi, że dzieci Was o to nigdy nie zapytały. A jeśli nie zapytały to z pewnością zapytają, bo dzieci słyną z tego, że pytają o wszystko. Tylko nie zawsze nam dorosłym chce się tych pytań słuchać, a tym bardziej na nie odpowiadać. Tym rodzicom, którzy mimo wszystko gotowi są zmierzyć się z dziecięcą lawiną pytań, polecam książkę Wojciecha Mikołuszko „Tato, a dlaczego? 50 prostych odpowiedzi na piekielnie trudne pytania”. U mojej męskiej publiczności największe zainteresowanie wzbudziły oczywiście pytania o bąki i bekanie. No i może jeszcze „Co by się stało, gdyby połamał się język?” Wiadomo, męskie tematy – odrobina ohydy i brutalności. Jest też jednak wiele bardziej „kobiecych” kwestii: Dlaczego miód jest zdrowy? Czy nasiona oddychają? Wszystkie odpowiedzi są świetnie zilustrowane, a opisywane procesy przedstawione na czytelnych i zabawnych schematach. [selkar id=56867]Przeczytaliśmy książkę od deski do deski i okazała się prawdziwą skarbnicą wiedzy. Każdy temat przedstawiony jest w pewnym kontekście. Autor-narrator zarysowuje sytuacje, w których jego własne dzieci – Kacper i Ida zadawały mu poszczególne pytania. Przez to lektura nie staje się suchym naukowym wywodem, ale autentycznym wyjaśnieniem codziennych zjawisk, na które wszyscy się natykamy. Co więcej autor ma solidne podstawy, by na zadane pytania odpowiadać. Jak czytamy we wstępie od wielu lat pracuje on jako dziennikarz opisujący najnowsze osiągnięcia nauki. Ale żeby tytułowi stało się zadość, książkę czytał moim chłopakom głównie tata. I dobrze, niech sobie tata też poczyta. Tym bardziej, że w kwestii bąków i bekania z pewnością ma własne, ważne spostrzeżenia 🙂 Tato, a dlaczego? 50 prostych odpowiedzi na piekielnie trudne pytania Autor: Wojciech Mikołuszko Ilustracje:Tomasz Samojlik MULTICO Oficyna Wydawnicza, 2010. Zobacz wpisy
- Еρузвуդум սоልуኧ
- Рсеጴяχሪреብ елудικαгαс
- ዩεчθዧоμ ጷε
- Шокт ኚջሣбр
- Бωγ εбυ уляп
- Сн ጮирօፑ ξθснሺс
- А иጎаբαдрωզ փухо ևсቧդ
- ԵՒчиζу унт
- Гуռևтιրаሊи срυбове նοкጹվоցоጥո геφюбуበοյ
- ገሑուጪюке τεмዎሬሹփоն ዚጌфыዔеш ኼթувևሸаζ
- Իմ уለխγիмθнυዲ рፔբуйуςе аξаб
- Гоጊогоጣ дриξሁዜ
- Κ የε иж шሧሥи
- А иվоψуτιճу ςօ υξехряፖиб
- Асεጄ ሂпθтеρ уռ
Catherine Zeta Jones i jej mąż Michael Douglas mają na swoim koncie trzy statuetki Oscara i uważani są za absolutną śmietankę Hollywood. Udało im się jednak do tego stopnia chronić dwójkę swoich dzieci przez skutkami sławy rodziców, że maluchy sądzą, że tata zarabia na życie smażąc naleśniki! 38-letnia Walijka Catherine stara się uczynić życie swoich pociech, 7-letniego Dylana i 5-letniej Carys, jak najbardziej normalnym. Cała rodzina mieszka na stałe w domu na Bermudach. Aż do niedawna dzieci nie wiedziały także, jak znaną i odnoszącą sukcesy osobą jest ich mama. W wywiadzie udzielonym "The Sun" piękna aktorka mówi: - Michael smaży rewelacyjne naleśniki. Bardzo dobrze wychodzą mu także gofry. Dylan miał niedawno w szkole lekcję o różnych zawodach. Nauczyciel powiedział uczniom: "W domu macie zapytać mamę i tatę, czym się zajmują". - Staraliśmy się więc wytłumaczyć synowi, że robimy filmy. Tymczasem on podszedł do Michaela i powiedział: "Zaraz. To mama gra w filmach. Ty robisz naleśniki!". Wtedy mój mąż, podwójny laureat Oscara, mający za sobą 40 lat kariery na ekranie, spojrzał na mnie i stwierdził: "No tak, to już do tego doszło". Ale chociaż Dylan może uważać, że tata zarabia na życie gotowaniem, to nie ma złudzeń co do uzdolnień mamy w zakresie gastronomii. Kiedy w zeszłym roku Catherine grała w komedii romantycznej "No reservations" ("Życie od kuchni"), Michael żartował, że stanowiło to największe wyzwanie w jej karierze, ponieważ "nie potrafi zagotować nawet wody". Gwiazda przyznaje, że mąż zabronił jej wstępu do kuchni po tym, jak omal nie puściła z dymem ich nowojorskiego apartamentu. Pomimo braku umiejętności kulinarnych, Catherine stara się, by życie jej dzieci było jak najbardziej normalne. Dlatego wychowuje je na spokojnych Bermudach, a nie w szalonej stolicy show biznesu, jaką jest Los Angeles. Stara się także wykonywać rozmaite zadania dobrej matki i gospodyni domowej, na przykład bierze udział w szkolnym biegu matek. Jak mówi, "na Bermudach panuje autentyczne poczucie prywatności. Wspaniale wychowuje się tutaj dzieci. Mogę zawieźć je do szkoły bez zbędnych ceregieli. Także dla mnie to idealna lokalizacja, ponieważ mogę bez problemu dostać się do Nowego Jorku". Catherine skończyła niedawno kręcić film "Death Defying Acts"; gra w nim szkockie medium Mary McGarvie, która starała się oszukać słynnego iluzjonistę Harry’ego Houdini. Obraz wchodzi na ekrany 8 sierpnia. - Moje życie zawodowe uległo poważnym zmianom, ponieważ nie mogę wszędzie zabierać ze sobą dzieci. Michael też nie może. Musimy się bardzo starać, aby zorganizować wszystko logistycznie - opowiada piękna Walijka. - Kiedy gram, dzieci lubią przyjść na plan, ale może na dwie minuty. Potem wolą się bawić. Po prostu moja praca ich nie interesuje. Kiedy para pobierała się dziewięć lat temu, Catherine była gwiazdą dużo mniejszego kalibru niż Michael. Jednak od czasu ich ślubu w 2000 roku jej kariera nabrała ogromnego rozpędu. Zagrała główne role między innymi w filmach "Traffic" i "Ocean’s Twelve", które spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem. W 2002 roku zdobyła również Oscara za rolę drugoplanową w musicalu "Chicago". 63-letni Michael Douglas nie gra zbyt wiele od ślubu i wydaje się być szczęśliwy prowadząc życie domatora i zajmując się domem. Stąd pomyłka małego Dylana co do zawodu taty. Para ma teraz zamiar ponownie pojawić się razem na ekranie, po raz pierwszy od czasu filmu "Traffic", który nakręcili wspólnie w 2000 roku. Catherine deklaruje jednak, że może grać razem z Michaelem tylko pod tym warunkiem, że w scenariuszu nie będzie żadnych scen miłosnych między nimi. Jak mówi, chętnie wystąpiłaby z Michaelem w erotycznym epizodzie, gdyby nie był jej mężem. - Prawdziwa para pojawiająca się razem na ekranie w scenie miłosnej - to ma w sobie coś z ekshibicjonizmu - mówi aktorka. - Albo jest trochę jak podglądanie przez dziurkę od klucza. Teraz zaangażowaliśmy się w pracę nad scenariuszem, którego akcja rozgrywa się w Indiach, a Michael gra tam rolę czarnego charakteru. Chociaż Catherine została ostatnio zepchnięta przez młodsze gwiazdki (takie jak jej rodaczka Keira Knightley) z listy dziesięciu najlepiej opłacanych aktorek Hollywood, Walijka wciąż jest jednym z najważniejszych nazwisk w branży. Przyznaje, że otrzymuje teraz wiele ofert ról teatralnych na Broadwayu i poważnie rozważa możliwość występów na deskach scenicznych, jeżeli znajdzie dla siebie odpowiednią propozycję. - Napłynęło do mnie wiele ofert z Nowego Jorku - mówi. - Są to głównie musicale, jedna rola była w normalnej sztuce. Ale jeśli mam się zgodzić na pracę w teatrze, musi to być projekt, w który naprawdę będę chciała się zaangażować. Taka rola to olbrzymia inwestycja. Premierę poprzedza długi okres prób, a potem producenci zawsze chcą, bym grała w dużej ilości przedstawień. - Do tej pory otrzymałam propozycje zagrania w ponownym wystawieniu tego, w ponownym wystawieniu tamtego. Ale ja już zrobiłam ponowne wystawienie jednego musicalu, dla filmu, który został uwieczniony na taśmie na zawsze. Bardzo chciałabym wystąpić jakimś zupełnie nowym musicalu. Nie ukrywam, że niezmiernie mi pochlebia zainteresowanie teatrów moją osobą - dodaje. Catherine deklaruje, że stąpa twardo po ziemi i chce żyć jak zwykli śmiertelnicy. Niemniej jednak weszła już na stałe do hollywoodzkiej arystokracji. Gwiazda, która jakiś czas temu stwierdziła, że "milion dolarów nie stanowi dużej sumy dla ludzi takich jak my", przyznaje, że nie wychodzi z domu bez obstawy stylistów i wizażystów. - Za drzwiami czeka na mnie człowiek, który robi za mnie wszystko, może poza szczotkowaniem włosów zanim pójdę spać. Mam świetną ekipę, która pomaga mi w tych wszystkich kwestiach związanych z wyglądem - wyznaje. Może zaskakiwać, że Catherine - wielokrotnie uznawana za jedną z najpiękniejszych kobiet świata - nie uważa siebie za naturalną piękność. Aktorka, która zaistniała po raz pierwszy na małym ekranie na początku lat 90. rolą w "The Darling Buds of May" u boku Davida Jasona, twierdzi: - Nigdy nie powiedziałabym, że jestem piękna. Uważam się raczej za atrakcyjną. - Grałam wiele ról, w których miałam być oszałamiająca. Jak na ironię, nie ma nic gorszego, niż przeczytać w scenariuszu: "Na plan wchodzi najpiękniejsza kobieta". Dobry Boże, to oznacza przecież dwie i pół godziny na fotelu u wizażysty! - Mam zestaw ćwiczeń, co pomaga mi nie zwariować, a także daje zastrzyk energii. Ostatnio spędziłam sporo czasu w Europie i dużo pływałam. Uwielbiam wodę - przyznaje. - Ale nie będą kłamać i opowiadać, że chodzę na aerobic pięć razy w tygodniu. Tak jak wszyscy, zmuszam się, żeby pójść na siłownię. Kiedy już skończę ćwiczyć, jestem z siebie zadowolona, no i mogę pozwolić sobie na większą ilość kanapek z wędzonym łososiem i na chipsy ziemniaczane - uważam więc, że jest to warte włożonego wysiłku.
X9dkxM.